Smutek, smutek i jeszcze raz smutek. To naprawdę dobry dokument, bardzo osobisty. A rodzice Cobaina powinni wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, bo mam wrażenie, że nie dopuszczają do siebie myśli, że zachowanie ich syna nie wzięło się znikąd. Raz jeszcze, to naprawdę dobry film, bardzo smutny i nostalgiczny.
Też tak pomyślałam oglądając, że przeszkadzał rodzicom i go przerzucali z domu do domu, bo był trudny, nadpobudliwy, bardzo to smutne...
Sam zastanawiam się, czy rodzice Kurta czują dziś wyrzuty sumienia po tym, co się stało?
Hmmm szczerze? Myślę, że nie. Słuchając ich wypowiedzi i patrząc na nich nie odczułam, żeby mieli jakieś wyrzuty sumienia. To strasznie przykre, bo w końcu to było ich dziecko.
Odniosłem podobne wrażenie. Parafrazując trochę ich wypowiedzi i sposób, w jaki je wypowiadają: "Ot, straciliśmy jedno dziecko, mamy jeszcze inne. Nie zrobiliśmy niczego złego. To Kurt był nieznośny, sam z siebie coś odpi*rdalał, ubzdurał sobie bycie gwiazdą i na końcu sobie z tym nie poradził, ale to nie nasza wina!"
Teraz z kolei zastanawiam się, jak wyglądał kontakt na linii Kurt - rodzice Kurta w momencie, gdy był już mega sławny?