Witam,

Dziwię się jak ktoś w ogóle może zachwycać się tym dziełem.
Fanom teorii spiskowych powiem, że ten film musiał zostać zrobiony na zlecenie Courtney, bo
jest tak mało wiarygodny, tak bezsensowny, tak mało konkretnych osób się w nim wypowiada (poza ciotką Kurta),
że powoduje, że ta teoria o zabójstwie staje się śmieszna.
Rzeczy, które powodują, że ten film wzbudził u mnie politowanie:

- ojciec Courtney, który pieprzy o wojnie z własną córką i o tym, że ją wygra. Reklamuje swoją książkę.
Szczuł swoją córkę w młodości psami, potem tłumaczy, że chciał żeby się z nim zaprzyjaźniła (sic!).
Przecież ten gość to psychopata. Współczuję Courtney.

- jakieś śmieszne przedstawienie Broomfielda i innych gości pod koniec filmu. Najpierw mają ją zapytać wprost o tą
sprawę,
ale gadając z nią cykorzą... kpina.

- jak zwykle pokazany Grant, który ma pełno śliny na pysku odpowiadając na pytania Nicka, jak zwykle zacietrzewiony i
pewny swego, straszne

- umawiają się z jakąś ćpunką, która mówi, że znała Kurta i Courtney i że ma jakieś zdjęcia z nimi czy coś w ten
deseń,
potem jednak nic z tego

- opiekunka i ta baba, która mówi jak to ona się boi, widać, że jest naćpana po jej chwiejnym nastroju, wiarygodne
jak diabli!

Ogólnie film jest tak nieprofesjonalny i tak pozbawiony sensu, że nie wiadomo o co w nim chodzi.
Czy to ma dowieść jakiejś teorii odnośnie morderstwa Cobaina czy ją kompletnie ośmieszyć, bo raczej oglądając
ten film wnioskuję, że raczej o to drugie.