Film kompletnie o niczym, miałki i dosłownie bez treści. Szczątkowa fabuła i dialogi. Kupa obrazów typu przez kwadrans człowiek idzie przez las, kąpie się w rzece, sika, wchodzi do domu, łazi ze strzelbą po pokojach...
Inspiracja ostatnimi dniami życia Kurta Cobaina, to pretekst nadania jakiejś pseudo-artystycznej wartości filmowi, który w rzeczywistości nie posiada prawie żadnych walorów artystycznych, estetycznych czy rozrywkowych. Nie warto nawet z ciekawości.